Nasza strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Beskidy24 » Artykuły » Ski-toury - Z Czantori na Stożek

Ski-toury - Z Czantori na Stożek

Podsumowując:
Trzeba w tym początkowym okresie zimy uważać szczególnie w niższych partiach i w lesie na wystające gałęzie, korzenie krzaki i kamienie - wszakże to nie luty tylko listopad jeszcze !

Odcinek z Soszowa na Stożek subiektywnie mówiąc o wiele ładniejszy i ciekawszy, aniżeli z Czantorii na Soszów ale to oczywiście kwestia gustu.

Beskidy24



Czekamy na Wasze opisy, opowiadania i reportaże zwiazane z tematyką Beskidów i nie tylko. Chętnie zamieścimy Wasze artykuły wraz ze zdjęciami i Waszym podpisem. Wszelkie informacje ślijcie na adres: portal@beskidy24.pl


Data: 13 grudnia 2007 Region: Ustroń

Ski-toury - Z Czantori na Stożek


Skorzystałem zarówno z dobrej pogody jak i możliwości darmowego przejazdu do Ustronia by nareszcie, pierwszy raz w tym sezonie zapiąć toury na nogi i ruszyć przed siebie.



Pod dolną stacją wyciągu na CzantorięWystartowałem z parkingu pod dolną stacją wyciągu na Czantorię. Lekki mrozik, słonko i śnieg - nareszcie ! Przeciąłem wyciąg i wzdłuż trasy podchodziłem w kierunku polany Stokłosicy. Z dołu stok wyglądał pięknie i bogato w snieg, z bliska jednak, okazało się że sniegu tak naprawdę za wiele nie ma, może z "10 centów".


Na szczycie Czantorii (nie do wiary że to listopad)Im wyżej jednak tym więcej i więcej a na szczycie Czantorii już naprawdę pięknie biało. Ławki i stoliki przykrytę grubą czapą śniegu i lodu. Także aby usiąść i odpocząć nie było szans. Zresztą, zaraz przyszedł czas na pierwszy zjazd:-) Nastromienie przy zjeździe ze szczytu Czantorii w kierunku przełęczy Beskidek nie jest na tyle duże aby rozpędzić się zanadto, szczególnie w świeżym puchu ale wystarczające żeby jechać i czuć się wolnym !!!

Przy dojeździe do przełęczy kilka raz coś znajomo szurnęło pod nartami - kamienie. Tak, to pierwsze śniegi i nie ma co spodziewać się że od razu będzie nie wiadomo co, więc boczkiem, nieco bliżej lasu. Minąłem schronisko "Światowid" i w miarę równo pociągnałem do kolejnego schroniska, tym razem na Soszowie. Wszędzie pusto. Nikogo. Miło. Wypiłem Tymbarka i dalej w drogę.

Na szczycie SoszowaNa szczycie Soszowa spotkałem 2 tourowców, cześć, cześć - wracali ze Stożka. Przystanąłem na chwilę by zrobić kilka zdjęć. Nigdy nie byłem tu zimą a widok w kierunku kopuły a w zasadzie piramidy Stożka był wspaniały, jak z pocztówki. Poszedłem dalej.

Minąłem malowniczą wioskę o nazwie Stożek Mały i niedługim zjazdem w dół dostałem się "pod ścianę" Stożka. Stromo.
Przy zmiennej temperaturze (+ -) foki zamarzły na kośćPo ok. 200 metrach zalodzone foki odmówiły hamowania cofających się nart :-)

Odpiąłem je i ... wpadłem po uda. Było zabawnie, choć klnąłem jak szewc :-) Po parunastu minutach wydostałem się na drogę prowadzącą do schroniska skąd już było naprawdę lekko.

Ze szczytu został już tylko zjazd trasą narciarską do Łabajowa na parking, gdzie czekał dzielny, po pracy - Kaziu.




 


Komentarze

 

Brak komentarzy.

Księgarnia


Wszystkie prawa zastrzeżone Beskidy24.pl © 2009

Redesign i nadzór techniczny Cyber.pl © 2009