Beskidy24 » Artykuły » Hop na Baranią
Barania Góra
Przemknąłem obok schroniska na Przysłopie i wjechałem do lasu. Na pierwszym, ostrym zakręcie w lewo posypały się iskry spod nart. A jednak… Dalej tzn. niżej asfalt był już pokryty w całości śniegiem. Zatrzymałem się aby nakleić foki przy odbiciu czerwonego szlaku w kierunku… Tempo od samego szczytu narzuciłem ostre. Czas przejścia ze szczytu Baraniej do schroniska na Stecówce – 41 min., następnie ze Stecówki na przełęcz Kubalonka 29 min. Tam też trasa mogłaby kończyc się gdyby ktoś zaplanował jednodniowe przejście. Pozostawienie samochodu na Kubalonce, podjechanie PKS-em na Koczy Zamek (lub na odwrót) wydaje się dobrym pomysłem na ciekawa ski-tourową lub pieszą wycieczkę (pętle), gdzie średnia wysokość po której wędrujemy mieści się w granicach 900-1000m. n.p.m. a więc wystarczająco aby zapewnić dobry ślizg.
Trasa z Koczego Zamku przez Baranią Górę do przełęczy Kubalonka liczy ok. 25 km.
Poniżej galeria zdjęć z trasy, zapraszam !!
Hop na Baranią
Wyjście na Baranią Górę zapowiadała się jako całkiem normalna wycieczka, pełna odpoczynków, zdjęć, rozkoszowania się słońcem i naturą. Gdzieś w połowie plany gruntownie zmieniły się i powstał swoisty bieg na czas. Tak, tak - zawody tuż, tuż...
Słońce od rana śmiało przedzierało się przez gęste jeszcze z poprzedniego dnia chmury. Był to dogodny dzień aby zrealizować plan wyjścia na Baranią Górę zimą, szlakiem, którym dotąd nie miałem okazji iść. Chodzi o niebieski szlak prowadzący z Koczego Zamku w Koniakowie poprzez Tyniok, Gańczorkę i Karolówkę na szczyt Baraniej Góry.
Niezawodny PKS dowiózł mnie do Koczego Zamku, skąd droga zsunąłem się do wioski Kuliki. Było późno (jak na styczeń), bo ok. 13.30. Ciepłe ubranie w zapasie, czołówka, herbata w termosie i słodkości zapewniały jednak spokój gdyby nieoczekiwanie wycieczka przedłużyła się do późnych godzin nocnych. A mróz tego dnia był tęgi – ok. południa kreska na termometrze zatrzymała się na 9 kresce poniżej zera.
Przy podejściu na Tyniok zaskoczyły mnie zaspy na drodze dojazdowej do zabudowań na Kowalówce. Pług, który wcześniej przejeżdżał nie przebił się przez świeżą warstwę śniegu. Ludzie „uwięzieni” w śniegach Beskidu Śląskiego, klimaty, klimaty…:-)
Gdy skończyły się zabudowania ruszyłem bardziej żwawo w kierunku Baraniej - chciałem zdążyć przed zachodem słońca na zdjęcia z wieży widokowej. Szlak trawersował kolejno Tyniok, Małą Gańczorkę, Gańczorkę i Karolówkę. Wkrótce pojawiła się polana ze znajomym schroniskiem na Przysłopie. Słońce oświetlało już tylko czubki świerków, gnałem więc co sił w nogach do góry. Odcinek z przełęczy na szczyt pokonałem w 2 kwadranse.
Rzuciłem deski przy zaszronionej konstrukcji wieży widokowej i wspiąłem się na najwyższy poziom. Zimno. Wiedziałem że 5 minut na zdjęcia to max na tym mrozie. W przeciwnym razie poczuje znane z ostatnich wycieczek - drewniane palce.
Co prawda nie zdążyłem złapać słońca na horyzoncie ale barwy zachodu pozostały jeszcze na nieboskłonie, a chmury podnoszące się z dolin tworzyły niepowtarzalny klimat. Migawka i lustro w aparacie, które o dziwo jeszcze nie zamarzło kłapały raz za razem. Łyk gorącej herbaty i w dół. „Drewniaki” pojawiły się szybciej niż sądziłem.
Galeria
MIEJSCOWOŚCI