Nasza strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Beskidy24 » Artykuły » Godzina nauki to za mało

Godzina nauki to za mało

Specjaliści podkreślają, że już pomijając umiejętności, ryzyko wypadku wpisane jest w narciarstwo od zawsze. Jeśli decydujemy się na uprawianie białego szaleństwa, musimy się liczyć z tym, że czasem może spotkać nas na trasie coś niemiłego. Choć oczywiście jeśli żółtodziób porwie się na jazdę na Kasprowym Wierchu to automatycznie ryzyko wypadku wzrasta ogromnie.

- Najpierw trzeba nauczyć się panować nad nartami - tłumaczy Stanisław Król. - Gdyby każdy miał odpowiednie umiejętności, wypadków byłoby niewiele. Warto najpierw pomęczyć się na oślej łączce i dopiero potem ruszać na podbój Kasprowego.

Przemysław Bolechowski
POLSKA Gazeta Krakowska

Data: 19 stycznia 2009 Region: Góry

Godzina nauki to za mało


W szczycie sezonu zimowego pod Tatrami codziennie ponad stu narciarzy ulegało wypadkom na stoku. Wszystkie kończyły się wizytą w szpitalu i potem dość długim leczeniem w gipsie. Poszkodowani narzekają na źle przygotowane stoki, tłok na trasach narciarskich tymczasem okazuje się, że najczęstsze przyczyny wypadków na nartach to brawura i brak odpowiednich umiejętności.

Coraz więcej osób zaczynających przygodę z narciarstwem uważa, że już po godzinie nauki pod okiem instruktora mogą jeździć na trudnych wysokogórskich trasach. Nic bardziej mylnego o czym często niedoświadczeni narciarze przekonują się boleśnie lądując z poważnymi urazami w zakopiańskim szpitalu.

Modne staje się ostatnimi czasy, że narciarze którzy ulegną wypadkowi na stoku za zdarzenie obwiniają, albo właściciela wyciągu, albo też innych użytkowników trasy. Tymczasem tak naprawdę najczęściej wina leży po stronie samych narciarzy, którzy nie mając odpowiednich umiejętności porywają się na jazdę na trudnych trasach. Wywrotki i urazy są tylko konsekwencją mylnej samooceny.

- Spotykam wiele osób, które wezmą godzinę lekcji z instruktorem i myślą że wszystko potrafią - mówi Stanisław Król, instruktor narciarski na Polanie Szymoszkowej. - I zaczynają jeździć dość szybko. Obecne bowiem panuje takie przekonanie, że narty carvingowe same skręcają. Nic bardziej mylnego. W konsekwencji mamy horrory na stokach. Ludzie na siebie wjeżdżają i dochodzi do zderzeń.


 


Komentarze

 

Brak komentarzy.

Księgarnia


Wszystkie prawa zastrzeżone Beskidy24.pl © 2009

Redesign i nadzór techniczny Cyber.pl © 2009