Nasza strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Beskidy24 » Artykuły » Góry Norwegii - Galdhopiggen 2469

Galdhopiggen (2469m. n.p.m.)

Chmury wciąż krążyły gdzieś wokoło i pomimo że słońce wyglądało kilka razy spoza, nie mozna było zbyt wiele zobaczyć. Po obu stronach grani roziągają się efektowne lodowce: Styggebrean i Svellnosbrean. Natomiast na samym szczycie znajduje się niewielki schron "Knut Voles hytte" w którym latem podobno działa bufet.

W zejściu wybrałem inny wariant - krótszy, ale nie był on zbyt mądry więc poprzestane na tym, co już napisałem ;-)

Urdadalstinden (2116)Okoliczne szczyty w Dolinie, a w szczególności grań Urdadalstinden (2116) przysparza o mocniejsze bicia serca. Jak K2 z lodowca Baltoro kusi swoją sylwetką by wejść,by spróbować, by zmierzyć się z ponad kilometrową ścianą. Z pomysłu na zdobywanie Urdadalstinden nic nie wyszło. Co się jednak odwlecze to...

To co zwraca uwagę - znikoma ilość ludzi w okolicy, brak szlaków na którykolwiek ze szczytów oraz mozliwość rozbicia się namiotem w terenie skalnym lub w partiach wysokogórskich nawet na terenie Parku Narodowego. Miłe miejsce, dla ludzi ;-)

Poniżej galeria zdjęć a tutaj krótki film z wyjazdu.

Grzegorz

Data: 13 kwietnia 2009 Region: Góry

Góry Norwegii - Galdhopiggen 2469


Święta Wielkiej Nocy nadeszły w tym roku szybciej od wiosny. Tak długo wyczekiwany powiew ciepła nie chcę nadejść, szczególnie tutaj, w najwyższym paśmie gór Skandynawii - Parku Narodowym Jotunheim.

Plan wyjazdu zrodził się już dawno, tylko że z realizacja jak zawsze był problem. Teraz jednak korzystając z tygodniowego urlopu nie mogłem już znaleźć innej wymówki i w pośpiechu zacząłem pakować starego Alpinusa i wertować informację w sieci. Wyżej w górach zima w pełni, a ja bez ski-tourów, bez rakiet snieznych ;-( Cóż, będzie klasyka.

LomI poszło... Oslo-Lom autobus (350 km, 6 h. jazdy), dalej do doliny Visdalen (ok. 20 km stopem), następnie w górę doliny 18 km do schroniska Spiterstulen (pieszo i stopem).

Pierwszą noc spędziłem w połowie doliny rozbijając pożyczony, letni, jednowarstwowy namiot, który nie wzbudzał we mnie zaufania od pierwszych chwil, po wyjęciu z pokrowca. Ognisko na śniegu, kiełbaski i długa drzemka (17 godz.) do godz. 15 nastepnego dnia. W nocy i rano padał śnieg więc cóż było robić...

Powróciłem na drogę do schroniska i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawił się stary Volkswagen Transporter z 2-jką Niemców, otworzyły się tylne drzwi i już razem podążaliśmy coraz wyżej i wyżej. Po niespełna 15 minutach jazdy dotarliśmy do progu schroniska. Wyniosłe, ośnieżone szczyty dookoła rozbudzają wyobraźnie. A co, a jak, co na poczatek, który następny, czy zdąże, czy tutaj się da... znacie to.

Dolina VisdalenTuż za rzeką podejmuje się rozbicia namiotu. Warunki są trudniejsze w porównaniu z pierwszą nocą gdyz wieje silny wiatr. Godzina walki kończy sie co prawda sukcesem ale na krótko - łamie sie stelaż. Wiadomość ta nie zmartwiła mnie wcale - wręcz przeciwnie - ciepły i wygodny pokój... z szyderczym uśmieszkiem i namiotem pod ręką kierowałem się do Pani w recepcji...

Nastepnego dnia wstałem o 5.30 i po śniadaniu wystartowałem w kierunku Galdhopiggen. Droga nie jest trudna, ale po wiekszym opadzie śniegu może wydawać się dość męcząca. Raki i czekan dobrze mieć ze sobą "w razie czegoś", tzn. zdarzają się oblodzenia szczególnie na pierwszym - można powiedzieć najstromszym odcinku po wyjściu ze schroniska. W górę szedłem 4 godz., w dół (szybko) 1,5. Widoki tego dnia - cóż, nie najlepsze.


Galeria



Komentarze

 

Brak komentarzy.

Księgarnia


Wszystkie prawa zastrzeżone Beskidy24.pl © 2009

Redesign i nadzór techniczny Cyber.pl © 2009