Nasza strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Beskidy24 » Aktualności » Zima zaczyna zmieniać się w horror, a to jeszcze nie koniec

Paweł Kupczak i jego koń Olimp odśnieżają chodniki w Węgierskiej Górce.

Paweł Kupczak i jego koń Olimp odśnieżają chodniki w Węgierskiej Górce.

Zima przysparza kłopotów instytucjom. Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Częstochowie kupuje sól za ciężkie pieniądze, by oczyścić z śniegu place manewrowe.

- Podczas egzaminu muszą być widoczne linie na placu. Samo odgarnięcie śniegu nie wystarczy - wyjaśnia Maciej Wawrzkiewicz, szef częstochowskiego WORD.

Codzienna walka z śniegiem powoli wyczerpuje siły kierowców pługów i solarek. Marek Brzozowski już zarządził gotowość na najbliższą niedzielę szoferów śmieciarek, aby mogli zluzować wyczerpanych kolegów.

Górale z Beskidu Żywiec-kiego zdecydowali się wykorzystać do odśnieżania... konie. Chodniki w Węgierskiej Górce odśnieża 22-letni Paweł Kupczak, który do małego pługu zapina jednego z dwóch swoich hucułów - Ozona lub Olimpa.

- Jesteśmy zadowoleni z efektów, piesi także - mówi Marian Kurowski, wicewójt Węgierskiej Górki.

Widok odśnieżających koni wzbudza wśród turystów sensację, niektórzy robią sobie zdjęcia z nimi.

- To najbardziej ekologiczny sposób na usuwanie śniegu - przekonuje Kupczak. Dodaje, że w niektórych miejscach maszynie trudno byłoby wjechać np. na 60-centymetrowy chodnik, a koń bez problemu sobie z tym radzi.

Przysiółek w Złatnej (gm. Ujsoły), położony na wysokości ponad 800 m n.p.m., odśnieża konno... 69-letnia Janina Zoń, przez miejscowych nazywana Janką z Kotrysiej Polany. Codziennie o świecie zaprzęga do pługu Gniadego i odśnieża 3 km drogi. Gdyby nie ona, kilkadziesiąt osób z domów stojących przy szlaku prowadzącym na szczyt góry Krawców Wierch byłoby odciętych od świata. Pani Janka na wiosnę dostanie od samorządu skromne wynagrodzenie.

Na terenie aglomeracji śląskiej aż roi się od strażaków odgarniających dachy. W Katowicach wyjeżdżają średnio 10 razy dziennie.

- Jednak telefonów mamy więcej. Teraz najczęściej zajmujemy się szkołami. Działamy także na innych obiektach, jeśli istnieje zagrożenie życia. Zgadzamy się zabezpieczyć prywatną nieruchomość, ale wzywamy straż miejską, by nałożyła mandat na zarządcę, który nie dopełnił swoich obowiązków - mówi Jacek Styma, zastępca komendant PSP w Katowicach.

Mandaty do 500 zł za dachy, które nie są odśnieżone nakładają też Powiatowi Inspektorzy Nadzoru Budowlanego.

W ostatnich dwóch dniach przeprowadzili 300 inspekcji, nałożyli dwa mandaty.

- Wzrasta świadomość przedsiębiorców, spodziewają się, że kontrola może być, stąd mała ilość mandatów - wyjaśnia Małgorzata Mazur Śląski Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego.

Janusz Jawor, meteorolog z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Katowicach stwierdził, że zima w naszym regionie potrwa co najmniej do czwartku przyszłego tygodnia, a dzisiaj też będzie padał śnieg.

J. Przybytek, J. Drost, P. Piesik, Ł. Gardas
POLSKA Dziennik Zachodni

Zima zaczyna zmieniać się w horror, a to jeszcze nie koniec

Data: 20 lutego 2009 Region: Beskidy

Intensywne, bezustanne opady śniegu zaczynają paraliżować województwo śląskie. Na Podbeskidziu mieszkańcy wielu górskich przysiółków zostali odcięci od świata.

W Częstochowie dramatycznie zaczyna brakować soli do posypywania dróg. Dachy śląskich domów uginają się pod grubą warstwą śniegu, więc strażacy ruszyli w teren, by usuwać zwały śniegu i niebezpieczne sople z budynków użyteczności publicznej.

- Na bieżąco monitorujemy sytuację - mówi Łukasz Tawkin z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach.

Wczoraj 3-osobowa rodzina z Łodygowic, której pod naporem śniegu zawalił się dach w domu przy ul. Batorego (informowaliśmy o tym w czwartkowym wydaniu) przeniosła się do lokalu, który gmina ma na wypadek awaryjnych sytuacji.

- Strażacy i pracownicy gminy pomogli tym ludziom przewieźć nieco osobistych rzeczy do lokalu w Pietrzykwicach. Niepełnosprawny mężczyzna został tam przewieziony karetką. Otrzymali tysiąc złotych zapomogi - poinformował Stanisław Kucharczyk, sekretarz łodygowickiego Urzędu Gminy.

Odciętych od świata jest m.in. kilka osób mieszkających w przysiółku Piekło (gm. Rajcza). Od tygodnia droga do ich domów nie jest odśnieżana. - Jest tragicznie - mówi Wiesława Mierzejewska, mieszkanka Piekła. Ludzie, w większości starsi, zaopatrują się w prowiant raz w tygodniu.

- Dzień wcześniej składamy w sklepie zamówienie, bo na zakupy mamy tylko 20 minut, by zdążyć na autobus powrotny. Wyprawa po zakupy zajmuje półtorej godziny - opowiada Mierzejewska. Dodaje, że jak jej 88-letnia sąsiadka źle się poczuła, to lekarz musiał zostawić samochód na dole i przyjść do chorej na piechotę.

W podobnej sytuacji są ludzie z przysiółka Ceretnik (gm. Ślemień), gdzie żyje kilka rodzin.

- Mamy prawie trzy metry śniegu. Jesteśmy odcięci od świata. Nawet konie do nas nie dojadą - mówi Anna Korzec z przysiółka Ceretnik.

Służby drogowe zapewniają, że robią wszystko co w ich mocy.

- W mieście jest 1200 dróg. Dziennie otrzymujemy około 400 telefonów, że gdzieś nie dojechaliśmy. Nie jesteśmy w stanie wszędzie dotrzeć na czas - mówi Andrzej Kuś, specjalista ds. oczyszczania miasta odpowiedzialny za akcję "Zima" w bielskiej spółce Sita.

Kierowcy poruszający się po częstochowskich drogach pomstują na tzw. nabój śnieżny - twardą warstwę zlodzonego śniegu. Można ją usunąć tylko rozpuszczając solanką, ale na składowiskach firmy Sita, odpowiedzialnej za zimowe utrzymanie dróg w Częstochowie, zostało zaledwie 120 ton soli. Starczy na dwukrotne załadowanie wszystkich solarek, potem pozostanie tylko piasek. Mają dojechać cztery tiry z solą z Kłodawy, lecz i to nie pozwoli spać spokojnie.

- Od początku zimy wysypaliśmy już sześć tysięcy ton soli. W Kłodawie na sól trzeba teraz czekać co najmniej trzy doby. Czekamy na potwierdzenie nadejścia do Sławkowa pociągu z solą z Ukrainy, wtedy otrzymalibyśmy większą dostawę. Na razie wstrzymaliśmy posypywanie solą, jeżdżą tylko pługi - nie ukrywa Marek Brzozowski, wiceprezes Sity.

Tona soli kosztuje z dostawą około 230 zł. W tegorocznym budżecie Częstochowy zaplanowano na usuwanie skutków zimy 4 mln zł. Wydano już trzy czwarte tej kwoty. Jeśli do niedzieli będzie sypać, pieniędzy na pewno zabraknie.

Doskonale sprawdzają się strażacy z ochotniczych jednostek na Błesznie, w Gnaszynie, Dźbowie, Kiedrzynie, Brzezinach Małych i Wielkich. Do wozów bojowych zamontowali pługi. Codziennie oczyszczają peryferyjne uliczki.

- Tylko w środę zrobiłem 150 kilometrów - opowiada Dariusz Janik, prezes OSP Błeszno, zarazem kierowca gaśniczego jelcza.


 


Komentarze

 

Brak komentarzy.

Księgarnia


Wszystkie prawa zastrzeżone Beskidy24.pl © 2009

Redesign i nadzór techniczny Cyber.pl © 2009