Beskidy24 » Artykuły » GSB - Dzień I (Ustroń)
Widok z Polany pod Równicą Fot.: Beskidy24.pl
Widok stromej nartostrady, którą zresztą tak dobrze znam, nie pozostawiał złudzeń co do tego, że do górnej stacji jazdy nie będzie. W istocie tak też było.
Stroma nartostrada, nawet bez plecaka wydaje sie niemożliwa do podjazdu ot, tak.
Po uzupełnieniu zapasów wody przy górnej stacji wyciągu, dotarłem (już jadąc) wkrótce na szczyt Czantorii i tu właśnie kończy się dzisiejszy dzień. Jest godz. 22.30 i pomimo niewielkiej odległości przejechanych kilometrów (nieco ponad 12) czuje je dość dobrze, nie tyle w nogach, co w plecach.
Na rowgrzewke w sam raz.
Jutro okolice Wisły i być może coś więcej?...
Poniżej galeria zdjęć z dzisiejszego dnia.
Widok stromej nartostrady, którą zresztą tak dobrze znam, nie pozostawiał złudzeń co do tego, że do górnej stacji jazdy nie będzie. W istocie tak też było.
Stroma nartostrada, nawet bez plecaka wydaje sie niemożliwa do podjazdu ot, tak.
Po uzupełnieniu zapasów wody przy górnej stacji wyciągu, dotarłem (już jadąc) wkrótce na szczyt Czantorii i tu właśnie kończy się dzisiejszy dzień. Jest godz. 22.30 i pomimo niewielkiej odległości przejechanych kilometrów (nieco ponad 12) czuje je dość dobrze, nie tyle w nogach, co w plecach.
Na rowgrzewke w sam raz.
Jutro okolice Wisły i być może coś więcej?...
Poniżej galeria zdjęć z dzisiejszego dnia.
Grzegorz
Beskidy24.pl
Beskidy24.pl
Data: 30 lipca 2008 Region: Ustroń
Nie udało się wyruszyć wcześnie, wedle planu. Zbyt wiele spraw i rzeczy do ogarnięcia przed wyjazdem ale w końcu udało się i jestem w Ustroniu.
Na starcie
Po spakowaniu niezbędnych rzeczy waga plecaka rzuciła mnie wręcz na kolana - 26 kg + 2 kg aparat. Nieee !! Zarzuciłem wór na plecy i po przejechaniu kilkudziesięciu metrów poważnie myślałem czy nie zawrócić, zmienić plan, koncepcję. Niestety, innego planu nie miałem..
Ustroń
O godz. 18.00 znalazłem się na dworcu PKP w Ustroniu, skąd bierze swój początek GSB.
Jeszcze świeży, pomknąłem ulicami Ustronia mijając wczasowiczów i kuracjuszy, którzy zdawać by się mogło "opanowali" to miasto. Po części jadąc (mniejsza część) a po części prowadząc swój bike, osiągnałem wkrótce Kamień Ewangelików (pyszna, orzeźwiająca, zimna woda wypływająca ze źródła tuż obok kamienia) i po kilku minutach Polane pod Równicą. O 19.30 w środku tygodnia miejsce to jest opustoszałe i przyjemne zarazem, nie to co w weekend.
Po krótkiej pauzie, rzuciłem tylko okiem w kierunku Czantorii i pomknąłem w dół, w kierunku dolnej stacji krzesełka na Polane Stokłosica.
GSB - Dzień I (Ustroń)
Nie udało się wyruszyć wcześnie, wedle planu. Zbyt wiele spraw i rzeczy do ogarnięcia przed wyjazdem ale w końcu udało się i jestem w Ustroniu.
Na starcie
Po spakowaniu niezbędnych rzeczy waga plecaka rzuciła mnie wręcz na kolana - 26 kg + 2 kg aparat. Nieee !! Zarzuciłem wór na plecy i po przejechaniu kilkudziesięciu metrów poważnie myślałem czy nie zawrócić, zmienić plan, koncepcję. Niestety, innego planu nie miałem..
Ustroń
O godz. 18.00 znalazłem się na dworcu PKP w Ustroniu, skąd bierze swój początek GSB.
Jeszcze świeży, pomknąłem ulicami Ustronia mijając wczasowiczów i kuracjuszy, którzy zdawać by się mogło "opanowali" to miasto. Po części jadąc (mniejsza część) a po części prowadząc swój bike, osiągnałem wkrótce Kamień Ewangelików (pyszna, orzeźwiająca, zimna woda wypływająca ze źródła tuż obok kamienia) i po kilku minutach Polane pod Równicą. O 19.30 w środku tygodnia miejsce to jest opustoszałe i przyjemne zarazem, nie to co w weekend.
Po krótkiej pauzie, rzuciłem tylko okiem w kierunku Czantorii i pomknąłem w dół, w kierunku dolnej stacji krzesełka na Polane Stokłosica.
Galeria
Komentarze
Brak komentarzy.
MIEJSCOWOŚCI
Beskid Śląski
Beskid MałyOficjalny partner serwisu
