Nasza strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Beskidy24 » Artykuły » Maj, Beskidy i rower

Maj, Beskidy i rower

Zamieniamy jeszcze chwilkę z innymi użytkownikami rowerów górskich i ruszamy w kierunku przełęczy u Panienki. Zjazd bynajmniej ciekawy a w niższych partiach dość szybki. Na niebieskim szlaku spotykamy sympatycznych crossowców sypiących seriami kamieni i piasku z pod tylnych opon prosto w twarz. "The world is your's" chciałoby się rzec.


Robiąc trawers Bujakowskiego Gronia dojachaliśmy do bukowego rezerwatu "Zasolnica" który ujął mnie swym pięknem. Ścieżka wijąca sie wśród wysokich i prostych Buków była pełna liści. Nie obyło sie bez skoku "przez kierownik" gdy patyk zwinnie chowający się w głebokich liściach zadecydował o kierunku jazdy mojego roweru.


Wkrótce las się skończył i dojechaliśmy do tamy przy której zaczynaliśmy Naszą wycieczkę. Czekał Nas jeszcze 3 kilometrowy podjazd serpentynami aaaale...
Piękny dzień.

Beskidy24


Czekamy na Wasze opisy, opowiadania i reportaże zwiazane z tematyką Beskidów i nie tylko. Chętnie zamieścimy Wasze artykuły wraz ze zdjęciami i Waszym podpisem. Wszelkie informacje ślijcie na adres:
portal@beskidy24.pl


Data: 16 grudnia 2007 Region: Międzybrodzie

Maj, Beskidy i rower


To był jeden z wypadów rowerowych tej majówki. Wycieczka na Chrobaczą Łąkę. Niezbyt daleko, asfalcik na podjeździe, niby nic takiego. Szybko jednak można obliczyć iż między tamą przy Porąbce a Chrobaczą jest prawie 600 m. różnicy poziomów. Coś więc to musiało znaczyć !


Dochodzi dziesiąta. O tej godzinie mielismy wyruszyć. Mocne przygotowania po ognisku dnia poprzedniego. Kawa, Red Bull, Red puls, activ minerały itp. Wszystko byle dać jakoś godnie radę na tym rowerze :-)


Ruszamy. Pierwsze górka i ciach ! Jest, pierwsza "guma". To Kaziu. Spokojny, opanowany jak zawsze zabiera się za "robotę". Po krótkiej chwili ruszamy i nakręceni ostro puszczamy się w 3 kilometrowy zjazd szutrowymi serpentynami. Ach, tak by mogły biegnąć kilometry pomyślałem. Jednak jak to w górach co zjedziesz , trzeba wyjechać.


Dojechaliśmy wkrótce do tamy w Porąbce. Zerujemy liczniki, aktywujemy GPS-y. Mega Power. Po 500 m. Nasza średnia wynosi ok. 5,5 km/h. Mega Power. I tak przez najbliższą godzinę. Po przejechaniu przez ostatnie zabudowania Żarnówki wiem bardzo dobrze że jeszcze kawałek do Chrobaczej ale mimo wszystko wypatruję już teraz obszernej polany stanowiącej kres podjazdu.


Kazia ofkors od dawna nie widać. Normalka. Domyślam się co już robi jeśli dojechał do chatki przy Chrobaczej. U mnie tymczasem strugi sączą się przez czoło, skronie i dalej w dół. Tasia jest chwilę za mną, również ma ostro. Temperatura blisko 20 stopni to na tym podjeździe upał.


W końcu wyjeżdżamy z lasu. Jest i polana. Kilka samochodów z kocami rozłożonymi tuż obok. Ludzie leżą, jedzą i wygrzewaja się w słonku. Mnie jednak chodzi o coś więcej. Coś co błyskawicznie i z niesłychaną starannością gasi pragnienie. Tymczasem jest ! Widzę już niewielki dom przy lesie z uroczym tarasem i ławeczkami. Podjazd jest stromy, taki jaki misie najbardziej lubią na koniec.


Widzę już Kazia. Z cynicznym uśmiechem, oparty o płot pociąga z prawej dłoni porządnego chausta w momencie gdy ja mdleje. Ale jestem. Nareszczie. Teraz szybciutko do sympatycznego Pana w bufecie i już jest rześko :-)



 


Komentarze

 

Brak komentarzy.

Księgarnia


Wszystkie prawa zastrzeżone Beskidy24.pl © 2009

Redesign i nadzór techniczny Cyber.pl © 2009