Nasza strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Beskidy24 » Artykuły » Na nartach z Orizaby

Na nartach z Orizaby

- Tym razem działaliśmy już rozważniej - mówi Michał Kowalski.. - Pierwszego dnia przespacerowaliśmy się po okolicy, ze względów aklimatyzacyjnych nie podchodząc jednak zbyt wysoko. Drugiego dnia podeszliśmy na skraj lodowca, na wysokości 4900 m n.p.m., gdzie założyliśmy depozyt z nartami i zeszliśmy na nocleg do schronu. Atak szczytowy rozpoczęliśmy 29 listopada o godz. 2 w nocy, a podejście na wierzchołek wulkanu zabrało nam jakieś osiem godzin. Zjazd miał być czystą przyjemnością, ale, niestety, stok był bardzo zmrożony i dał nam nieźle w kość. Trudy zrekompensowały nam jednak zniewalające widoki.



Michał Kowalski

Data: 17 grudnia 2007

Na nartach z Orizaby


29 listopada miał miejsce pierwszy polski zjazd narciarski z Pico de Orizaba (5640 m n.p.m.), najwyższego wulkanu Ameryki Północnej. Dokonali tego Michał Kowalski (KW Toruń) i Michał Owca.Zapraszamy!


Trzyosobowa wyprawa wyruszyła do Meksyku w połowie listopada, a w jej skład weszli Michał Kowalski, Michał Owca oraz Jacek Zięba-Jasiński. Zakopiańczycy mieli w planach wejście i pierwszy polski zjazd narciarski z Pico de Orizaba (5640 m n.p.m.) – najwyższego wulkanu Ameryki Północnej. Wcześniej zamierzali zaaklimatyzować się na Iztaccihuatl (5230 m n.p.m.), trzecim co do wielkości wulkan Meksyku.

- Planowaliśmy zdobyć ten wulkan najtrudniejszą drogą - Directa al Pecho. W przypadku złych warunków śniegowych opcją awaryjną była pobliska grań Arista de la Luz. Z powodu załamania pogody i potężnej burzy śnieżnej mieliśmy problemy z odnalezieniem schronu Chalchoapan, wskutek czego rozbiliśmy namioty w niewłaściwym miejscu. Do tego doszły kłopoty z aklimatyzacją, bo działaliśmy trochę za szybko, w dodatku z bardzo ciężkimi plecakami. Wszystko to spowodowało, że udało się dotrzeć tylko do wysokości ok. 5000 m n.p.m - relacjonuje Michał Kowalski.

Zmęczeni działalnością pod Iztaccihuatl zakopiańczycy postanowili zregenerować się nad Pacyfikiem, w Puerto Escondido. Po czterech dniach nurkowania i nauki surfowania wrócili do górskiej rzeczywistości, aby zrealizować główny cel wyprawy – wyjście i zjazd z Pico de Orizaba. Na początek dotarli do miejscowości Tlachichuca, skąd wynajętym samochodem terenowym dojechali do głównej bazy pod północnymi stokami Orizaby - schronu Piedra Grande (4250 m n.p.m.).



 


Komentarze

 

Brak komentarzy.

Księgarnia


Wszystkie prawa zastrzeżone Beskidy24.pl © 2009

Redesign i nadzór techniczny Cyber.pl © 2009