Nasza strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Beskidy24 » Aktualności » Beskid Śląski - Jaskinia Dująca - nowa i duża jaskinia beskidzka

Beskid Śląski - Jaskinia Dująca - nowa i duża jaskinia beskidzka

Kolejna nasza wizyta ma miejsce bardzo szybko bo już 15 listopada w składzie powiększonym o dwie osoby – Karinę Przewłokę i Włodzimierza Porębskiego – Speleoklub Dąbrowa Górnicza oraz z dodatkowym sprzętem specjalnym.

Zaczynamy od wyciągnięcia na linie wspomnianego powyżej bloku skalnego, który utrudniał nam dostęp do jaskini. Następnie wyciągamy trochę mniejszych bloków i gliny, a przede wszystkim wykorzystując techniki specjalne udrażniamy dostęp do i tak ciasnej studni. Instalujemy nad studnią dwa spity i zakładamy linę.

Zjeżdżam, a właściwie osuwam się w dół studni bo jest ciasno, a za mną Wojtek. Włodek zostaje w celach asekuracyjnych nad studnia, Stasiu baraszkuje w opisanych powyżej partiach, a Karina pilnuje na powierzchni nasze plecaki. Z dna studni odchodzi w kierunku zachodnim wysoka, lita szczelina która w końcowej części przechodzi w oryginalne okno skalne i trzeba przyznać że zarówno dostanie się do niego jak i pokonanie wymaga nieco ekwiblirystyki. Za oknem schodzimy na krótko znów na dno szczeliny która zaraz się kończy.

Myślę, że to koniec jaskini ale moją uwagę zwraca małe okienko w stropie z zaklinowanymi blokami skalnymi - dość łatwo je usuwam i przez zaciskowy przełaz dostaje się do korytarzyka, który wprowadza jakby w drugą odmienną, bo znacznie okazałą część jaskini. Po kilku dalszych metrach wchodzimy do sali, której zaburzony strop pokrywa liczna kolonia nietoperzy – około 20 sztuk podkowca małego. ( występują one też w dalszej części jaskini ) Na boki odchodzą też ciasne, niespenetrowane bo częściowo wypełnione gruzem skalnym partie.

My kierujemy się w dół, gdzie jak nam się wydaje jest dalsza kontynuacja jaskini i mamy rzeczywiście nosa.
Wkrótce dostajemy się do ogromnej sali ( szacuję jej długość na około 10-15m, szerokość 5-6m a wysokość tez w granicach 5-6m ) W rejonie wejścia do sali naszą uwagę przyciągają ładne czerwonawo-brunatne nacieki ( jeden półokrągły, kilkucentymetrowy drugi mniejszy bardziej przypomina stalaktyt ). Miejscami też i to w różnych częściach jaskini jest coś co przypomina jakieś naloty czy polewy o różnych kolorach.

Z sali w różne kierunki odchodzą różne ciągi, które zostawiamy sobie na przyszłość do penetracji. Z tej sali przechodzimy nieco w dół do kolejnej dużej sali, która wydaje mi się być równoległą do tej pierwszej. Gdzieś tu Wojciech na blokach skalnych napotyka nieduże, unikalne jak na warunki beskidzkie grzybki naciekowe. Również z tej sali odchodzą różne ciągi które częściowo ( te obszerniejsze ) penetrujemy ale też wskazane są tu dalsze zakrojone na szeroką skalę prace eksploracyjne. Po prostu mnogość odchodzących szczelin itp. przerasta nasze możliwości czasowe by to wszystko w czasie jednego wejścia sprawdzić.

Robimy trochę zdjęć i postanawiamy wracać, gdyż uważamy, że zapewne pozostali będą się o nas nieco niepokoić a i droga powrotna, a zwłaszcza wspomniana powyżej studzienka nie jest najprostsza. Rzeczywiście studzienka daje nam nieco w kość ale sprawnie ja przechodzimy i wszyscy wychodzimy na powierzchnie. We wstępnych partiach zostawiamy też kartkę z naszymi namiarami w razie różnych pytań ( moimi , Wojtka i Włodka ) i informacją, że obecnie obiekt jest w toku eksploracji.

Po spakowaniu się i długiej relacji „co, jak i gdzie” wracamy do auta. Oczywiście umawiamy się na kolejny termin by wyeksplorować obiekt, zrobić sesję fotograficzną, splanować i opisać obiekt. ( najprawdopodobniej w jednym z kolejnych numerów „Jaskiń” ). Szacujemy, że obiekt liczy sobie minimum 300m długości tych partii które spenetrowaliśmy, a dodam że w szereg innych nie wchodziliśmy, a co do głębokości szacujemy ja w granicach 20-30m. Dokładne dane przyniosą jednak szczegółowe pomiary. Na razie zrobiliśmy szkicowy plan i przekrój jaskini. Oczywiście planujemy, że obiekt będzie dostępny szerokiemu gronu grotołazów ale tak jak wspomniałem musimy obiekt wyeksplorować ( warto będzie też zbadać go pod względem naukowym ) i prosimy jednak, gdy ktoś tu trafi by uszanować nasze prawo do eksploracji. Ponadto zaznaczam, że jaskinia jest trudna w penetracji i miejscami dość niebezpieczna z tego względu, że jak to bywa z takimi jaskiniami po odkryciu zalegają tu różne bloki gruz, który będziemy musieli odpowiednio zabezpieczyć przed osypywaniem się itp. Oczywiście, każdy ma w swojej głowie różne nazwy dla poszczególnych partii jaskini ale to już temat na akcje inwentaryzacyjne. Zaznaczam też, że celowo nie podajemy teraz lokalizacji jaskini z powyższych powodów. W załączeniu trochę roboczych, może nie najlepszych jakościowo ale jedynych zdjęć z dwóch pierwszych naszych wyjazdów eksploracyjnych.

Maciek Pawełczyk (Speleoklub Dąbrowa Górnicza)
zdjęcia: Speleoklub Dabrowa Górnicza


Beskid Śląski - Jaskinia Dująca - nowa i duża jaskinia beskidzka

Data: 13 grudnia 2007


Wydawać by się mogło że w Beskidach, a szczególnie w Beskidzie Śląskim wszystko już zostało odkryte i eksploracja tych terenów skończyła się dawno temu. Nic podobnego...

Nie tak dawno bo 12 listopada 2005 roku Maciej Pawełczyk i Wojciech Kuczok – Speleoklub Dąbrowa Górnicza w czasie jednego z zimowych wypadów trekkingowo-jaskiniowych dość przypadkowo, poprzez duży wytop w śniegu, odkryli jedną z najdłuższych jaskiń w Beskidach - 582 m. długości i 18 m. deniwelacji.

Poniżej przedstawiamy relację z tego wydarzenia:

W trakcie kolejnych miesięcy skoncentrowaliśmy się głównie na wyjazdach do jaskiń do naszych południowych sąsiadów, jednak korzystając z uroków długiej i pięknej tegorocznej jesieni postanowiliśmy odwiedzić nasz problem zaopatrzeni w odpowiedni sprzęt.

Problem nie nastawiał nas zbyt optymistycznie w końcu to tylko niewielkie wgłębienie w ziemi z kilkucentymetrową szczeliną , z której co prawda trochę wiało. Naszą przygodę jak się później okazało z odkryta tu jaskinią Dująca rozpoczęliśmy ( jeszcze wraz z Stasiem Kuczokiem ) 12 listopada w granicach południa od oczyszczenia z tego wgłębienia w glebie, a następnie zaczęliśmy stopniowo wgryzając się w głąb ziemi beskidzkiej wyjmując coraz to większe bloki piaskowcowe, pomiędzy którym licznie towarzyszyły bryły gliny.

Po pewnym czasie z boku odsłoniła się małą szczelina, z której ostro dmuchnęło ciepłe powietrze – jednak wydawała nam się zbyt ciasna do pokonania, a ponadto widać było że się zaciska. A więc nie tedy droga w głąb masywu.

Kopiemy wiec głębiej i na dnie napotykamy duży blok skalny, który jednak sprytnie wzdłuż uwarstwienia dzielimy na mniejsze części i wyciągamy do góry. Za niedługo nowy i większy blok, który jako masywniejszy nie da się na razie podzielić i wyjąć, więc go kładziemy nie bez problemu z boku i naszym oczom ukazuje się szczelina, którą jeszcze nieco poszerzamy, a za nią partie prowadzące w głąb próżni.

Z głębi próżni cały czas bucha na nas ciepły przewiew ,od którego postanawiamy nazwać jaskinię – Dująca ( początkowo nawet, roboczo przez pewna analogię nazywamy ten obiekt jaskinią Z ).
Zaczyna robić się szarawo bo jest około 16 i wchodzimy w głąb czeluści. Zaraz za otworem metrowy prożek z zaklinowanych bloków skalnych sprowadza nas do krótkiego korytarzyka, który się rozdwaja na lewy i prawy korytarzyk, a na wprost w górę dodatkowo odchodzi zaciskowa szczelina za którą widać dalsze partie.

Partie idące w lewo to ciasnawa, lita szczelina która w końcowej części kryje 4m zawaliskowy kominek podchodzący bardzo blisko do powierzchni. Szczelina ta jednak szybko się kończy lita ścianką. W rejonie kominka występują ciekawe formy błotne. Partie odchodzące w dół w prawo to z kolei główny ciąg jaskini który zaraz rozdwaja się znów na dwie części – w prawo w dół idzie lita szczelina, która za przełazem doprowadza do kilkumetrowej litej i wysokiej na około 5m szczeliny zakończonej też litą ścianą. Zatem pozostaje nam krótkie, będące salką rozszerzenie z charakterystyczną brzytwą skalną przy ścianie.

W dnie czerni się mały otwór, który prowadzi w dół do ładnej ok. 5 m studni w przekroju kwadratowej o pięknych, litych ściankach. Niestety dostęp do niej blokuje nam wystająca skała, którą próbujemy skuć ale bezskutecznie. Oczywiście robimy sporo zdjęć, napotykamy jednego nietoperza – podkowca małego, dwa pająki meta menardi i mały, czerwonawy naciek w formie polewy oraz na ścianie biały nalot z substancji węglanowej. Długość spenetrowanej pustki szacujemy na około 30-40m, zaś głębokość około 10-15m, ale zewsząd czuć było dużą dziurę...



 


Komentarze

 

Brak komentarzy.

Księgarnia


Wszystkie prawa zastrzeżone Beskidy24.pl © 2009

Redesign i nadzór techniczny Cyber.pl © 2009