Nasza strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Beskidy24 » Aktualności » Łunochód dotrze w każde miejsce

Łunochód dotrze w każde miejsce
Łunochody musiały m.in. sforsować rzekę.

W rajdzie od początku bierze udział Dariusz Olszewski z Kiczyc. Jego łunochód ma rejestrację. To ciągnik SAM, który skonstruował w 2000 roku ojciec Olszewskiego. Przednie zawieszenie jest z żuka, tylne ze skrzynią biegów z ziła, silnik z ciągnika ferguson, a wszystkie części zostały kupione na złomie.

- Kosztowały jakieś pięć tysięcy złotych. Nie używamy go w gospodarstwie, bo mamy traktor. Czasem przywieziemy nim jakieś siano, pojedziemy na wycieczkę, a nawet na piwo - uśmiecha się Olszewski.

Uczestnicy rajdu musieli pokonać łunochodami różne przeszkody. Liczyły się sprawność i szybkość. Zawodnicy kręcili m.in. ósemki w nurcie Olzy, zza kierownicy rzucali ziemniakami do celu , przejeżdżali przez pochylnię.

Łunochód Dominika Sikory z Istebnej najlepiej poradził sobie w dwóch konkurencjach - w znakomity sposób pokonał tor przeszkód z przejazdem przez drzewiec i tor przeszkód z cofaniem do tunelu. Z kolei Dariusz Olszewski z Kiczyc najlepiej spisał się na torze przeszkód z toczeniem opony.

Marianna Lach
POLSKA Dziennik Zachodni

Łunochód dotrze w każde miejsce

Data: 25 sierpnia 2008 Region: Istebna

Czwarty Rajd Łunochodów odbył się w sobotę w Istebnej na Śląsku Cieszyńskim. Te "dziwolągi na kółkach", zwane łunochodami lub papajami, bardziej przypominają pojazdy kosmiczne niż ciągniki rolnicze.

Na twarzach turystów zazwyczaj wywołują uśmiechy, jednak w górzystym terenie bywają nieocenione. Mimo że są głośne i powolne, dojadą wszędzie tam, gdzie fabrycznie produkowane pojazdy nie mają żadnych szans. Dlatego wielu rolników, zwłaszcza z Trójwsi Beskidzkiej, chętnie buduje łunochody.

Sobotnie zawody pokazały, jak sprytne są własnoręcznie zmontowane z różnych części i elementów ciągniki oraz jak sprawnie potrafią je prowadzić ich konstruktorzy.

Na starcie stanęło siedem załóg. Dariusz Sidzina przyjechał na rajd z Brennej. Jego łunochód składa się z dość nietypowego połączenia m.in. silnika z poloneza oraz skrzyni biegów z muliticara. Jednak dzięki temu pojazd znakomicie sprawdza się w trudnych warunkach. Podczas imprezy zajął czwarte miejsce i otrzymał wyróżnienie.

- Przyjechałem na rajd, żeby pokazać innym, że w Brennej górale też potrafią coś wymyślić i dobrze się zaprezentować. Poszło nieźle, ale przegrałem na czas - mówił po zakończeniu rajdu Sidzina. Swój pojazd jako "prototyp" kupił 12 lat temu i przez cały czas modernizował. Wymienił m.in. silnik z syreny na poloneza. Pod maską papaja jest 65 koni mechanicznych. Dzięki temu wykorzystuje go do zrywki drewna, na przyczepce wozi opał, a zimą dołącza pług i... odśnieża dojazd do posesji.

- Inny pojazd nie dałby rady, mam dosyć stromy podjazd do domu - wyjaśnia Sidzina.


 


Komentarze

 

Brak komentarzy.

Księgarnia


Wszystkie prawa zastrzeżone Beskidy24.pl © 2009

Redesign i nadzór techniczny Cyber.pl © 2009