Nasza strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Beskidy24 » Artykuły » Zima w Tatrach

Zima w Tatrach

Turyści schodzący z przełęczy wyznaczali coraz to nowe ścieżki w śniegu. Podążając nimi w górę zerkaliśmy bacznie w kierunku Małego Koziego czy aby nie ma zamiaru zafundować nam niespodzianki w postaci nadmiernie dużej ilości śniegu w bardzo krótkim czasie 

Zawrat. Słoneczko chylące się powoli ku horyzontowi. Niemal bezwietrznie. Tylko głosy turystów dochodzących gdzieś z Zawratowego Żlebu od strony Hali Gąsienicowej przypomianły nam że nie jesteśmy sami w górach. Bike redaktor - Kazek spoczął wygodnie na poddupniku wystawiając spragnioną słońca cerę niczym w najlepszym solarium. My tymczasem postanowiliśmy „gdzieś” wyjść.
Tomasz w lewo na Mały Kozi, a ja dla odmiany w Prawo, na Zawratową Turnię.

Podchodząc w rakach i z czekanami w rękach strzelaliśmy do siebie, niczym w samo południe, migawkami naszych lustrzanek, co wyglądało może i dość dziwacznie ale przynajmniej macie co obejrzeć teraz 
Ciekawiła mnie droga granią w kierunku Świnicy. Jak to wygląda naprawdę? A więc wyglądało to „grubo” - oceniłem stojąc na czubku Zawratowej Turni (2245). Potrzaskana grań opadająca dość przepaściście na 2 strony możliwa była do przejścia jeszcze przez kilkanaście metrów, natomiast później już pion (mam nadzieje że widać na zdjęciu).

Po powrocie na przełęcz zapieliśmy deski i… co tu dużo pisać, piękne 10 minut zjazdu pod samo niemal schronisko.

Kolejny dzień to „atak” na Kozi Wierch.
Rozpisałem się nieco więc w dużym skrócie - weszliśmy i zjechaliśmy Szerokim Żlebem co dostarczyło nam sporo wrażeń. Oj, popływaliśmy trochę w śniegu kraulem.

Później już tylko zjazd do Wodogrzmotów i już płynącą breją śnieżną do parkingu na Palenicę. Wzbudziliśmy dość duże zdziwienie na twarzach "letników".

Zapraszam gorąco do obszernej galerii zdjęć.

Grzegorz
Beskidy24


Data: 27 lutego 2008 Region: Tatry

Zima w Tatrach


Dawno nie zdarzyło mi się abym z 2-dniowego wyjazdu przywiózł ponad 400 zdjęć. Tym większy kłopot wybrać spośród nich kilkanaście aby w pełni zaprezentować jak było i co działo się podczas tych jakże intensywnych 2 dni spędzonych w Tatrach. Jak zwykle trzeba pójść na kompromis.


W sobotę w całym kraju dominowała wiosenna aura. Na termometrze + 10 stopni, tym samym z dużym sceptycyzmem podchodziliśmy do wyjazdu na ski-toury (notabene decyzji o zabraniu nart nie podjeliśmy jednogłośnie).

Wyruszyliśmy wieczorem w kierunku Palenicy Białczańskiej. Przejeżdżając przez Białkę Tatrzańską, Bukowinę coraz bardziej zdawaliśmy sobie sprawę z faktu, iż zima raczej przegrała z wiosną. Śnieg zalegał tylko na kilku stokach, zapewne za sprawą sztucznego naśnieżania. Zupełnie niespodziewanie jednak, gdy zjeżdżaliśmy w kierunku Łysej Polany zaczął pojawiać się tu i ówdzie, a na parkingu w Palenicy było już pewne że na nocleg do schroniska w Roztoce pójdziemy już na deskach !!

Spieszyliśmy się aby zdążyć nie tyle przed zamknięciem naszej noclegowni ale żeby być o w miarę rozsądnej porze (bo i po co złościć tak miłych właścicieli schroniska). Dotarliśmy na 23.00. Rozgwieżdżone niebo, księżyc niemal w pełni, lekki mróz i kompletna cisza na polance w Roztoce. Obowiązkowy Żywiec na zakończenie wieczoru i spanko.

Rankiem pogoda już nie była tak łaskawa. Niebo zasnuło się chmurami ale przynajmniej jeszcze nie padało (temperatura w okolicach + 5 stopni). Zielonym szlakiem w nie więcej niż 15 minut dostaliśmy się do Wodogrzmotów przecinając ogromny wiatrołom tuż poniżej Siklawy. Wichura kilka tygodni wcześniej w ciągu kilkunastu minut, zdziesiątkowała bezlitośnie, wydawać by się mogło wieczny las.

Cały czas z boazerią pod nogami wdzieraliśmy się w otchłań Doliny Roztoki. Zakosy pod Świstówką rozgrzały nas do czerwoności. Nie obyło się bez potknięć. Podczas pokonywania kolejnych metrów stromego stoku, foki traciły przyczepność i lądowaliśmy twarzą w rozmiękłym śniegu zsuwając się przy tym dobre kilkanaście metrów w dół. Turyści podchodzący równolegle z nami mieli przynajmniej na co popatrzeć, łapiąc oddech podczas spektaklu, który im zgotowaliśmy.

W schronisku szybciutko wynajęliśmy pokoik.
Błyskawiczny wypak niepotrzebnych elementów z plecaka i nim się spostrzegliśmy już za oknem piękne niebieściutkie niebo.

Z największą rozkoszą i na lekko podążyliśmy w kierunku Zawratu. Słońce tymczasem rozświetlało granie Koziego Wierchu, gdzie pierwsi chyba tego dnia śmiałkowie, pokonywali stromy odcinek stoku biegnący tuż obok Szerokiego Żlebu. Minęliśmy grupkę ludzi kontemplujących u wylotu Pustej Dolinki po czym zaczęliśmy ściągać z siebie nadmierne warstwy. Nim się spostrzegliśmy, wędrowaliśmy dalej w koszulkach z krótkim rękawem (luty - Tatry 2008!)

Ciężko powiedzieć ile stopni było w słońcu ale „na oko” ze 30.
Gdzieś w okolicach Wyżniego Solniska dojrzeliśmy samotną postać stojącą na Gładkiej Przełęczy. Był to ski-tourowiec, który najwyraźniej nie był do końca zdecydowany na zjazd prosto w dół, lecz niepewnie trawersował stok tuż poniżej kilkumetrowego nawisu śnieżnego co z naszego punktu widzenia było bardzo - efektowne  Choć trzeba również dodać że i odważne i jednocześnie nierozważne. Odetchneliśmy z ulgą. Nasz bohater zjechał bezpiecznie. Ruszyliśmy dalej.



Galeria



Komentarze

 

  • dodano marca 6, 2008 22:25

    Dodany przez: bielinkijk , temat: dzięki za widoki

    do pozazdroszczenia,musiało być niesamowicie.

Księgarnia


Wszystkie prawa zastrzeżone Beskidy24.pl © 2009

Redesign i nadzór techniczny Cyber.pl © 2009