Nasza strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Beskidy24 » Artykuły » Miniatury tatrzańskie - Atrophia

Miniatury tatrzańskie - Atrophia

Rzeczywiście, czerwony zachód słońca dawał niesamowite kolory. Góry płonęły, były w tej atrofii dnia tatrzańskiego piękne. "Jak piękna może być dziewica przed defloracją, czyli atrofią czystośći" - pomyślał Jędruś.

- Mało ludzi na szlaku. Lubię to, może i turystyka zamiera, ale tłoku w Tatrach nie cierpię - zmienił temat.
Bonifacy kiwnął głową. Wyraźnie do siebie pasowali.

- Widzisz Jędruś, takie czasy. Gdyby na gównie można było zarobić, to biedni rodzili by się bez dupy. Za pobyt na szlaku nie dają kasy. Stąd ta turystyczna atrofia. Ale to oznaka, że do naszej, górskiej atrofii jeszcze daleko. Skosztuj waszeć na to konto mojej nalewki - Bonifacy wyciągnął maleńką piersiówkę. Pociągnęli dziarsko. Wyborna, ziołowa nalewka rozgrzała ich zmęczone cielska.
- Jutro nowy dzień. Tatrzański. Dzień z nocy, Feniks z popiołów, orgazm z dmuchania. Zero atrofii panie Bonifacy - Jędruś był leciutko podchmielony.
- Zdrowie waszmości. Do dupy z tym atroficznym bałaganem - rzekł Bonifacy.

Niestety atrofia dotknęła piersiówkę, w której nastąpił zanik przedniej, "panabonifacowej" nalewki.
Rzekłem.

Zakopane 1999



Ten okruszek prozy górskiej wszystkim starym, tatrzańskim wędrowcom dedykujemy. Tacy jak Pan Bonifacy zawsze zacna kompaniję górską tworzyli, z którą wielką radość wędrowania i posiadów przy kominku często mieliśmy okazję przeżywać. Oby jak najczęściej.


Czekamy na Wasze opisy, opowiadania i reportaże zwiazane z tematyką Beskidów i nie tylko. Chętnie zamieścimy Wasze artykuły wraz ze zdjęciami i Waszym podpisem. Wszelkie informacje wysyłajcie na adres: portal@beskidy24.pl


Data: 16 grudnia 2007

Miniatury tatrzańskie - Atrophia


Motto: "Całe życie jest tylko jednym wielkim przypadkiem, nie ma w nim zwycięzców, wszyscy muszą przegrać..." Whiliam Wharton - "Stado"


Zachodziło. Czerwone. Wyostrzyło grań, było kiczowato piękne. Poprawił plecak i ruszył przed siebie. Lubił zachód słońca w Tatrach. Smutny koniec dnia. Już nigdy nie wróci, skończył się, następny będzie zupełnie inny. Wszystko kiedyś zachodzi, on też doczeka takiej chwili. Był zmęczony upałem i wędrówką. Doczłapał na Przysłop Miętusi. Ławy i stół. Jak w schronisku. Rozłożył palnik i pichcił kolacyjkę. Kolacyjka to też taki zachód całodniowej wyżerki. Atrofia żywieniowa, później siusiu, paciorek i lulu.

- Cześć. Wabisz acan tym zapachem. Można przysiąść? - znużony, starszy mężczyzna rzucił plecak na ławę.
- Pewnie że można. Cały dzień milczenia już mnie nuży. Ale w ogóle lubię sobie pomilczeć - wesoło odpowiedział Jędruś - Dokąd lub skąd? - dorzucił pytanko.
- Krótko dzisiaj, spacerowo, z Małej Łąki - mężczyzna wyciągnął kanapki - pozwolisz waszmość że się przedstawię, tylko proszę się nie śmiać. Otóż Bonifacy jestem - wyciągnął dłoń do Jędrusia. Jędruś parsknął.
- Piękne imię, aczkolwiek bardzo dzisiaj rzadkie.
Jędrek do usług waćpana - naśladował styl wypowiedzi Bonifacego.
- Lubię te staropolskie dodatki. Dziwactwo, ale mnie to bawi - Bonifacy uśmiechnął się - a bawi mnie coraz mniej zdarzeń, ludzi i rzeczy. Coraz więcej ludzi których znałem, nie żyje, ale żyjecoraz więcej ludzi których nie znam. Atrofia życia - starość.
- Ee tam. Jesteś waćpan, panie Bonifacy w świetnej formie. I to nie komplement babski - Jędruś chciał podbudować starego wędrowca.
- Ha, może to i prawda. Ale to już ostatki męskiego bytowania. Prostata jak u kastrata, a i zęby nie takie, jak dawniej. Za to widok na czerwone mamy przedni - Bonifacy zerknął wesoło.



 


Komentarze

 

Brak komentarzy.

Księgarnia


Wszystkie prawa zastrzeżone Beskidy24.pl © 2009

Redesign i nadzór techniczny Cyber.pl © 2009